niedziela, 23 lutego 2014

Historie

Hej czytelnicy bloga to poniżej co widzice to jest skopiowane z jednej stronki chciałam się tym z wami podzielić:





DUCHY. WYWOŁYWANIE. 
Istoty duchowe są wśród nas i czy nam się to podoba czy nie, nie mamy na to żadnego wpływu. Są to byty pozbawione powłoki cielesnej, więc są dla nas niewidoczne. Lecz jeżeli coś jest niewidoczne, to wcale nie znaczy, że tego czegoś nie ma. Istnienia bytów duchowych nikt nie neguje i nawet kościół naucza o ich istnieniu. Należy je jednak podzielić na anioły i demony. Ściślej rzecz biorąc chodzi o to, że są takie duchy, które są złośliwe, i są takie duchy, które nie są szkodliwe, a jeszcze inne, to dusze osób zmarłych. Niektóre z tych istot nie wykazują ani cech dobrych, ani złych. Są zupełnie obojętne na ludzi, chociaż nierzadko nieprzychylne. Duchy potrafią manifestować swą obecność we wszelaki sposób. Czasem w bardzo łagodnej w formie lub delikatnej sugestii wpływającej na naszą podświadomość. Innym razem poruszą jakiś przedmiot, a czasami wręcz potrafią zaatakować.W świecie duchowym istnieje współzależność pomiędzy rozwojem ludzi i duchów. Duchy wyższe, mogą być łatwiej przywoływane przez osoby o podobnym stopniu rozwoju.W ten sam sposób na płaszczyźnie międzyludzkiej osoby o podobnej kulturze i rozwoju przyciągają się nawzajem, a jeżeli brak podobieństw, a wręcz są przeciwności pomiędzy ludźmi tworzy się wzajemna niechęć. Jednakże nawet wyższy duch może udzielić nam pomocy, jeżeli będziemy go traktować poważnie i z szacunkiem, a sprawy o które będziemy pytać, nie będą błahostkami. Wynik porozumienia zależy w dużej mierze od moralnego poziomu obecnych, od natury duchowej medium oraz samego pytającego. Wpływ ostatniego, może okazać się większy od wpływu wszystkich pozostałych czynników razem wziętych. Miejscem wywoływania duchów może być każde spokojne miejsce. Zarówno zwykły pokój jak i cmentarz, czy też opuszczona kaplica. Zarówno w dzień jak i w nocy. Nie należy zbyt często zmieniać miejsca seansów. Ideałem, byłoby posiadanie własnego lokum gdzie można by przeznaczyć go wyłącznie na tego typu obrzędy. Nie muszę dodawać, że osoby nie mające związku z ceremoniałami nie powinny odwiedzać tego miejsca. Bardzo często, istoty astralne czerpią siły żywotne potrzebne im do materializacji z żywych ludzi będących w otoczeniu podczas seansu. Efektem tego działania jest szybkie wychłodzenie ciała człowieka w skutek utraty sił życiowych. Na spirytystycznych seansach, gdzie istoty astralne zjawiają się za pośrednictwem istoty ludzkiej, zwanej medium, można zauważyć obniżenie temperatury ciała. Przy wywoływaniu duchów częstą praktyką było składanie krwawych ofiar, bo krew zawiera w sobie siłę życiową potrzebną do materializacji duchów. W dawnych czasach na ołtarzach wszelakich kapłanów i czarowników ginęło wiele ofiar, także i ludzkich. Przy wywoływaniu palono kadzidła i pachnące zioła, co jest bardzo pomocne. Lecz najważniejszym czynnikiem jest wola i wyobraźnia uprawiającego magię. Przed ceremonią, wskazany jest post, samotność i skupienie myśli o osobie wywoływanej. Jednak często widziany jest nie sam nieboszczyk, a tylko odbicie jego w astralu. Początkujący, żądni wiedzy adepci magii, nie powinni brać udziału w tego rodzaju zgromadzeniach. Mogliby wynieść błędne mniemanie o naturze świata.


NAWIEDZONE DOMY
O wielu domach na świecie krążą legendy, iż są nawiedzane przez duchy. Ludzie zamieszkujący lub odwiedzający nawiedzone domy często opowiadają, że słyszeli jęki, kroku lub glosy. W nawiedzonych domach często zapalają się same światła a w momencie objawienia się zjawy gwałtownie spada temperatura. Przeszłość nawiedzonych domów jest zazwyczaj obficie zaplamiona krwią. To właśnie dramatyczne wydarzenia z przeszłości takie jak morderstwa czy samobójstwa nie pozwalają odejść niektórym duchom w niebyt. 
W opowieściach ludzi pojawiają się rozmaite rodzaje duchów często są to zjawy żyjących kiedyś osób, jakby ich hologramy z przeszłości, niektóre duchy to złe upiory, które nie znalazły spokoju po śmierci i dręczą żywych. Często występującymi duchami są tzw. Poltergeisty z niemieckiego „hałasujący duch”, które są niewidzialne a o ich obecności świadczą przesuwające się przedmioty rozbijane naczynia. 
Bardziej znane przypadki pojawienia się Poltergeista: 
»W listopadzie 1927 poltergeist pojawił się w Londynie, w domu u niejakiego Battersea. W domu owego jegomościa łatały stoły, rozbijane były krzesla a gdy spal do środka pokoju wpadło roztrzaskane okno razem z framugą. Sprawą tego ducha zajął się słynny łowca i badacz duchów Harry Price. 
»W latach 60 w Irlandii w pewnej miejscowości jeden z budynków został zasypany kapeluszami – a na jego ścianach pojawiły się plamy kleju. 

POLOWANIE NA DUCHY 
Polowanie na duchy z cała pewnością nie wygląda tak jak jest to przedstawione na zgoła zabawnych, ale nie mających związku z rzeczywistością filmach z serii "Pogromcy Duchów". Jeśli chodzi o prawdziwe "poskramianie duchów", najistotniejszym elementem powinna być dyskrecja. Łowcy duchów musza być dyskretni. Uczucia osób stykających się z duchami, a zwłaszcza tych, którzy maja do czynienia z poltergeistem, są przeważnie bardzo skomplikowane: złość, strach, zażenowanie, czasem nawet poczucie winy. Na etapie początkowym, a często przez cały czas, większość ludzi nie życzy sobie aby ich znajomi, krewni i sąsiedzi wiedzieli, co się u nich święci. Z punktu widzenia łowcy duchów, tropienie zjaw przedstawia się zupełnie odmiennie od utartych poglądów na ten temat. Każde polowanie na duchy jest inne. Łowcy duchów musza pogodzić się z jednym: większość godzin spędzonych na czatach jest absolutnie bezowocna i nie przynosi żadnych rezultatów. Zapewne wygląda to bardzo efektownie, gdy zabiera się na takie czaty całe walizy urządzeń elektronicznych, ale w rzeczywistości nie oznacza to wcale, że będziemy zwijać się przy nich jak w ukropie. Naprawdę jednak większość sprzętu nie wymaga żadnego doglądania i całą noc upływa na obserwowaniu to jednego korytarza, w którym absolutnie nic się nie dzieje, to znów monitora kamery wideo zamonitorowanej w ten sposób, by ukazywała drugi korytarz, gdzie również nic się nie dzieje. Sprawdźcie sami jakich dreszczy emocji dostarczy wam obserwowanie przez dziesięć godzin absolutnie niezmiennego obrazu na ekranie telewizora. Kiedy wybieracie się tropić duchy, przede wszystkim musicie zdać sobie sprawę, na jakiego ducha chcecie polować. Przeważnie będziecie wzywani wówczas, gdy ktoś dostrzeże jakieś konkretne widziadło albo też będzie miał do czynienia z innym rodzajem "straszenia". powód dla którego od początku musicie się orientować w tym, co chcecie śledzić jest następujący - Nie wszystkie "duchy" są takie same, istnieje szeroki wachlarz różnych fenomenów, z których każdy wymaga innego podejścia. Równie ważne jest przygotowanie się na wszelkie niespodzianki, poczulibyśmy się głupio, gdybyśmy wybrali się na sprawdzenie prawdziwości relacji o milczącej snującej się, wyraźnie dostrzegalnej zjawie, zabierając ze sobą zgodnie z przewidywaniami wyłącznie sprzęt rejestrujący obraz i spędzili noc na bezradnym przysłuchiwaniu się stukaniu duchów, którego w żaden sposób nie moglibyśmy nagrać!. Innym ważnym aspektem. o którym nie wolno zapominać jest, jest świadomość, że oczekiwania z tym, co spodziewamy się dostrzec, wpływają na obserwację. W najskrajniejszym przypadku może się przydarzyć, że łowca duchów wyobrazi sobie, iż zobaczył dokładnie to, co spodziewał się ujrzeć. Z tego właśnie powodu nie ma sensu chodzić na "polowania" w pojedynkę. Lepiej chodzić w większym gronie, by mieć niezależne relacje o tym, co się widziało lub usłyszało. 
Większość relacji o duchach, kto wie czy nie 98%- zostaje wyjaśniona w ten sposób, iż rzekome zjawisko nadprzyrodzone identyfikuje się jako cos całkiem "z tego świata". Niemniej, pozostałe dwa procent może okazać się czymś absolutnie fascynującym. Nikt kto ma zamiar na poważnie zająć się tropieniem duchów, nie powinien oczekiwać, że będzie to jedno pasmo emocjonujących wydarzeń, nieustannych sensacji i rewelacyjnych osiągnięć.

DUCHY I ZJAWY ŚWIATA 
Ankou 
Ankou, czyli stróż cmentarza, to duch sprawujący pieczę nad miejscami, w których grzebie się zmarłych.. legendy o widmach tego rodzaju znane są w całej Europie, a wzięły się stąd, że w czasach przedchrześcijańskich w pierwszym grobie nowego cmentarza grzebano żywcem jakiegoś nieszczęśnika, aby odstraszał każdego - żywego czy umarłego - kto by chciał zakłócić spokój leżącym tutaj zmarłym. W Wielkiej Brytanii wierzy się, że ankou przyprawia ludzi o mimowolny dreszcz, który czasami przebiega po plecach. 

Afryt 
Afryty, zwane także Ifrytami lub Efrytami, to według wierzeń arabskich duchy ofiar morderstwa, które powracają na ziemię w poszukiwaniu zemsty. Według dawnych przekazów Afryt powstaje z krwi zamordowanego, podnosząc się jak smużka dymu z każdej jego kropli, która padnie na ziemię. Afryty mogą być bardzo niebezpieczne, a jedyny sposób obrony przed nimi to wbić w miejscu zbrodni w ziemię nie używany gwóźdź. 

Baka 
Haitańskie słowo "baka" oznacza widmo, podobnie jak arabski "gul", które wraca po śmierci na ziemię, by żywić się ludzkim mięsem. Podobno ludzie mający stać się takimi demonami należą za życia do tajnego stowarzyszenia, które ich uczy, jak się zachować po śmierci. 

Białe Damy 

W zamkach lub starych dworach ukazują się często Białe Damy. Są to zwykłe duchy pań wysokiego rodu, które zostały zamordowane lub poniosły śmierć w tragicznych okolicznościach. Białe Damy są znane w całej Europie. We Francji Białe Damy odznaczają się podobno niezwykłą urodą i pojawiają się w pobliżu mostów. Jak głosi stara legenda francuska, wzięło się to stąd, że istniał kiedyś zwyczaj składania młodych kobiet w ofierze bóstwom rzecznym, ażeby zjednane w ten sposób pozwoliły podróżnym przeprawić się bezpiecznie. Podobnie jak w Wielkiej Brytanii, we Francji widuje się Białe Damy także w starych zamkach i pałacach, gdzie błądzą po korytarzach, niekiedy trzymając w dłoniach puchary wypełnione trucizną. 

Boggart 
Boggart to psotny, często złośliwy duch północnych regionów Anglii. Wpełza on nocą do sypialni, kładzie na twarzach śpiących osób zimne, mokre dłonie, ściąga z łóżek pościel. W legendy o boggartach obfituje szczególnie hrabstwo Lancaster. Dwie z nich pochodzące z wioski Blackburn, przytacza Elliot O'Donnel w książce Dangerous Ghosts (1954) 

Bogie 
Ten angielski duch słynie z tego, że największą uciechę sprawia mu dręczenie i trwożenie ludzi. wierzono niegdyś, że stwór ten kradnie niemowlęta, skąd wzięło początek powiedzonko. którymi anglicy straszą niegrzeczne dzieci - " Przestań. bo cię zabierze bogie!" ("You had better stop or the bogie-man will get you!"). 
W folklorze wysp brytyjskich bogie to niebezpieczna istota, która atakuje a przynajmniej straszy każdego, kto jej nie okaże należnego szacunku. 
Duchy z rodzaju Bogie są czarne, włochate, krępe i mają odrażające, wykrzywione twarze. Wierzono kiedyś, że pomagają diabłu czynić zło na ziemi i są dzięki niemu najpotężniejszymi wśród duchów. Podobno potrafiły przybierać dowolną postać i wydawały z siebie okrzyki, które przypominały zniekształcone zdanie; "Chcę swoich kości!" ("Oi wa-ant my bo-ans!"). 
W Szkocji wierzy się, że duchy te można odpędzić przy pomocy otwartej Biblii. 

Bugabu 
Bugabu to duchy indyjskie, które pomimo groźnej nazwy są podobno życzliwe ludziom. Żywa jest wiara w duchy męskie i żeńskie, zwane Jaksza i Jakszi strzegące wiosek indyjskich przed złośliwymi demonami. 
Duchy te mają jednakże skłonność do przywłaszczania sobie przedmiotów, które im się podobają, a które wymieniają miedzy sobą jako podarki. 

Dapi 
Dapi (Duppy) to duch z Indii Zachodnich, którego można wywołać rzucając kilka monet i wylewając na grób szklaneczkę rumu. 
Duch pojawia się natychmiast i jest oczywiście tak wściekły, ze spełnia każde najpotworniejsze życzenie wywołującego. 
Stara tradycja głosi, ze dapi to personifikacja zła w człowieku. Może ukazywać się jedynie nocą i powinien przed świtem wrócić do grobu, a jeśli się mu w tym przeszkodzi, nigdy już nie skrzywdzi żadnego śmiertelnika. 
Mieszkańcy Indii zachodnich wierzą ze chuchniecie dapiego przyprawia człowieka o ciężką chorobę, a dotkniecie – konwulsje. 
Najlepszym sposobem ochrony przed dapim jest rozrzucić przed drzwiami i oknami nasiona tytoniu, których wprost nie znosi. 

Druda 
Druda (Drude) to stara angielska nazwa istoty umiejącej sprowadzić na ludzi koszmary senne. Jak podają niektóre źródła, drudą staje się każda czarownica, która kończy lat czterdzieści. Zyskuje ona wówczas zdolność zsyłania straszliwych widzeń sennych na dowolnie wybrane przez siebie ofiary. 

Fossegrim 
Fossegrim, w językach germańskich znany także jako Neck albo Nock (Wodnik), to demon o postaci młodzieńca, który siedzi w nurtach rzeki i gra na harfie.Jak głosi legenda na ogol nie czyni on ludziom krzywdy, czasem jednak potrafi być okrutny wobec dziewcząt niestałych w uczuciach. W niektórych częściach Europy uważa się, że wpływając łodzią na rzekę, dobrze jest mieć przy sobie obnażony nóź, gdyż paraliżuje to demona. Fossegrim przypomina nieco szkockiego Kelpie. 

NAWIEDZONE MIEJSCA 
Alchemik z Nowego Sącza 
Nocami na rynku w Nowym Sączu spotkać można zjawę człowieka, który w siedemnastym stuleciu uchodził za jednego z najznakomitszych alchemików Europy. To Michał Sędziwój nawiedza miejsca, gdzie spędził swoje lata chłopięce i ponoć pobierał pierwsze nauki. 
Kroczy w uniwersyteckiej todze z podniesioną głową, jego postać nie rzuca cienia nawet przy pełni księżyca. Widmowe dukaty, które rozrzuca wokół, padają bezdźwięcznie i znikają nad ranem. 
Przepowiednia głosi, że ten kto spotka alchemika, będzie miał szczęście, szczególnie w zdobywaniu wiedzy. 

Biała Dama z Golubia 
Od stuleci zamek w Golubiu ma swojego ducha. jest to zjawa ludziom życzliwa. Na krużgankach i murach pojawia się bowiem Anna Wazówna w białej szacie i książęcym diademie na głowie, doglądając nocami swego starostwa. 
Za życia spędziła w Golubiu wiele lat. Zamek podarowany Annie przez jej brata, króla Polski Zygmunta III Wazę, z krzyżackiej warowni został przebudowany na wspaniałą renesansową rezydencję. Anna szybko uczyniła golubski zamek miejscem spotkań ludzi uczonych. Założyła w zamku bibliotekę i ogród botaniczny (to tu podobno po raz pierwszy na naszych ziemiach wyhodowano tytoń), a także aptekę, w której sama warzyła ziołowe odwary i ucierała maści. 
Dla swych poddanych Anna była dobrą i łaskawą panią, fundowała nawet stypendia dla zdolnych chłopców. Po jej śmierci w 1625 roku zamek podupadł, a później, podczas szwedzkiego potopu, podzielił los wielu polskich kaszteli. 
Biała Dama z Golubia jest jedynym widmem, które materializuje się raz do roku w obecności licznie zaproszonych gości. Kiedy w Golubiu odbywa się słynny bal kostiumowy, a dzieje się to co rok w ostatnią sobotę karnawału, o północy w drzwiach ukrytych w murze staje Biała Dama i spełnia puchar wina wręczany jej przez aktualnego gospodarza zamku. 

Biała Dama z Kórnika 
W dawnym Pałacu Działyńskich w kórniku w pobliżu Poznania pojawia się nocami widmo dawnej pani tego zamku Teofili Z Działdyńskich Szołdrskiej Potulickiej. Jak wyglądała za życia przypomina portret francuskiego malarza Antoniego Pesne, przedstawiający młodą jeszcze kobietę w białej peruce i takież krynolinie pochylającą się w dworskim ukłonie. 
Nocą tuż przed dwunastą, dama na portrecie ożywa, wychodzi z ram i aż do świtu przechadza się po salach i parku. W rodzinnej tradycji Działdyńskich zachowało się wiele opowieści o pani Teofili, która była daleką prababką tej rodziny. Żyła w wieku osiemnastym. Była podobno niezwykle jak na owe czasy wykształcona, całymi kuframi sprowadzała księgi z Paryża, miała nawet pracownię, gdzie wykonywała doświadczenia chemiczne. Przeżyła dwóch mężów, z którymi nie była chyba zbyt szczęśliwa. 
Zdaje się, że pani Teofila, jak wielu arystokratów w owym okresie nie była zbyt pobożna, zaniedbywała praktyki religijne i wiodła spory z miejscowym proboszczem. W obrębie jej dóbr znajdowały się ruiny dawnego myśliwskiego zameczku rodu Górków, którzy niegdyś władali tymi ziemiami. Podobno w piwnicach budowli ukryli oni skarby, powierzając nad nimi pieczę złym mocom. Moc ich mogła być tylko wtedy pokonana, jeśli na miejsce to uda się ksiądz z procesją. musi jednak uważać, aby nie zapomnieć niczego z przepisanych obrzędów, a próbować może tylko trzy razy. Podobno za czasów pani Teofili trzykrotnie wybierał się bniński proboszcz, aby uwolnić skarby od niesamowitych strażników, ale za każdym razem coś przeoczył. Pani Teofila śmiała się z niego i kazała rozebrać ruiny a cegły użyć na budulec. Skarbów nie znaleziono. 

Sroga Pani z Suchej 
Na krużgankach, korytarzach i dziedzińcu renesansowego zamku w Suchej Beskidzkiej pojawia się widmowa postać damy w czarnym stroju, jaki w osiemnastym stuleciu nosiły owdowiałe matrony wysokiego rodu. 
Niewidzialna ręka otwiera drzwi w amfiladzie komnat, zimny podmuch daje się odczuć, gdy ma się pojawić. Zamkowa opowieść głosi, że jest to widmo Anny Konstancji z Lubomirskich Wielopolskiej secundo voto Małachowskiej, władającej tymi ziemiami w latach 1689 - 1725. 
Była ona kolejno żoną dwóch magnatów - Jana Kazimierza Wielopolskiego, który wkrótce po ślubie zmarł zapisując jej wielkie dobra zwane "państwem suskim", drugi mąż - Stanisław Małachwoski uczynił Annę Konstancję jeszcze bogatszą, ale i z nim zaledwie trzy lata pozostawała w małżeńskim stanie. Ludzie równi jej stanem podziwiali energię i rozsądek, z jakim młoda jeszcze wdowa zarządzała majątkiem. Ale poddani - mieszczanie i chłopi drżeli przed Srogą Panią suskiego zamku. 
Anna Konstancja miała iście żelazną rękę. Ustanowiła kodeks praw dla poddanych, w Wieży Zegarowej na zamku sama sprawowała sądy. Nawet za drobne przewinienia wymierzała karę chłosty i skazywała na wtrącenie do lochu. Nieraz ubrana po męsku wyruszała na czele swych hajduków na wyprawy przeciw bandom zbójników kryjących się w karpackiej puszczy. Regułą było, że schwytanych skazywała na śmierć. jedna z takich egzekucji odbyła się w niedalekim Krzeszowie, a Sroga Pani osobiście dozorowała tracenia nieszczęśników. 
Anna Konstancja dożyła sędziwego wieku. pochowano ją z wielką pompą w krypcie miejscowego kościoła. Poddani i służba odetchnęli, ale jeszcze nie wypaliły się znicze na grobowej płycie, kiedy na przykościelnym cmentarzu zaczęło pojawiać się jej widmo. Widywano zjawę nawet i wówczas, gdy dobra suskie przeszły na innych właścicieli - Branickich a później Tarnowskich. 
Anna Konstancja prześladowała nie tylko pałacowych gości, ale również straż obywatelską istniejącą w Suchej w latach międzywojennych. Zmieniający się co noc wartownicy obchodzący ulice miasteczka, napotykali nieraz, ku swemu przerażeniu w pobliżu kościoła czy obok zamku cień we wdowim welonie. 

Biała Dama z Niedzicy 
Na dziedzińcu tak zwanego górnego zamku w Niedzicy i w pobliżu zamkowej kaplicy pojawia się w poszumie gwałtownego wichru kobieca postać w bieli, która wyrasta jak gdyby w nadnaturalnej wielkości zjawę, sięgającą sklepienia. legenda głosi że to duch nieszczęsnej księżniczki z kraju Inków Uminy, która tu w drugiej połowie osiemnastego wieku żyła przez lat kilka jako żona jednego z właścicieli zamku. W połowie osiemnastego wieku potomek węgierskiej rodziny Sebastian Berzevicy wyruszył do Ameryki Połódniowej w poszukiwaniu przygód - i zapewne majątku. Po latach osiadł w Peru i tam ożenił się z Indianką ze szlachetnego rodu z krwi dawnych władców państwa Inków. Mieli jedną córkę imieniem Umina, która w wieku piętnastu lat wyszła za młodzieńca z równie świetnej inkaskiej rodziny, imieniem Tupak Amaru. W roku 1780 w Peru wybuchło powstanie przeciwko Hiszpanom, a na jego czele stanął krewny męża Uminy. Po upadku powstania Hiszpanie mścili się na wszystkich, którzy brali udział lub mu sprzyjali. Sebastian Berzevicy wraz z Uminą i jej mężem uszli do Europy, zabierając ze sobą część legendarnego skarbu Inków, przynależnego z mocy prawa rodzinie Tupak Amaru. 
Ale i w Europie dosięgła ich zemsta Hiszpanów - męża Uminy zasztyletowano w weneckim zaułku. Na krótko przed jego śmiercią Umina urodziła syna. Stary Berzevicy postanowił wraz z Uminą i wnukiem powrócić do zamku nad Dunajcem.Po roku w niedzickim zamku Uminę zasztyletowano na dziedzińcu przed wejściem do kaplicy. Aby ocalić wnuka, Berzewicy kazał go zaadoptować swym dalekim kuzynom Beneszom, przepisując na nich majątek. 
Antoni - bo takie imię wymienia się w akcie adopcji - znał tajemnicę swego pochodzenia i skarbu Inków. Na łożu śmierci zaklinał swych synów, aby nie szukali bogactw władców Peru, gdyż ciąży na nich przekleństwo. Uminę podobno pochowano pod kaplicą w srebrnej trumnie, a pod całun włożono dokument sporządzony pismem węzełkowym "kipu", może testament Tupak Amaru, a może wskazówkę, jak dotrzeć do skarbu? Niestety, pomimo szczegółowych badań archeologicznych nie znaleziono ani trumny Uminy, ani skarbu. 

Błękitna Dama z Łańcuta 
Jest zjawą nie budzącą grozy, a ci, którzy się z nią zetknęli, opowiadają o jej niewątpliwej urodzie i pięknej błękitnej krynolinie. Trudno zresztą się dziwić - wszak za życia była jedną z najwytworniejszych pań polskiego rokoka, słynną sawantką i miłośniczką sztuki. A że od wczesnej młodości ubierała się w błękitne krynoliny, już za życia nazwano ją "Błękitną Markizą". 
Izabela z Czartoryskich Lubomirska, żona marszałka wielkiego koronnego Stanisława Lubomirskiego jest tą, której piękny pałac w Łańcucie zawdzięcza swą świetność. Zakochana bez wzajemności w swoim kuzynie królu Auguście Poniatowskim, pocieszała się snując gorliwie polityczne intrygi, kolekcjonując dzieła sztuki i hołdując francuskiej modzie. W testamencie nakazała, by na ostatnią drogę ubrano ją w jedną z błękitnych toalet. 
Podobno można zobaczyć ją nieraz jak przechadza się w galerii rzeźby, czy w zamyśleniu patrzy na posąg Amora dłuta Canovy, do którego pozował w dzieciństwie jej ukochany wychowanek książę Henryk Lubomirski. Czasem można spotkać zjawę w dawnym buduarze księżnej Marszałkowej, jak spoczywa na sofie. Kiedy ktoś nieoczekiwanie wejdzie do pokoju, zjawa znika w jednej chwili. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz